Data wizyty sobota, 30 Lipiec 2016, 16:00Data dodania13.08.2016 16:23:06
Autorsmakosze.info
Pierwszy raz z kuchnią serwowaną przez Zajazd Pod Kłobukiem miałem styczność na początku 2015 roku, kilka miesięcy po kuchennych rewolucjach Magdy Gessler. Wtedy poziom serwowanych dań mnie zachwycił. Kiedy zatem po raz kolejny pojawiłem się w Małdytach bez najmniejszego wahania wybrałem ten lokal na zjedzenie posiłku.
Wnętrze lokalu się nie zmieniło. Po kuchennych rewolucjach pozostały kolorowe pasiaste tapety oraz bardzo kolorowe ściany, które wnętrzu nadają bardzo ciepły i przytulny klimat. Wrażenie to potęguje kominek, znajdujący się w jednym z pomieszczeń oraz wystrój utrzymany w klasycznym stylu. Duże i ciężkie drewniane stoły, przykryte kolorowymi obrusami, stare lampy oraz mnóstwo starych zegarów. Dyskretna muzyka w tle. Przyjazna i bardzo dyskretna obsługa dopełniają całości.
W sobotnie popołudnie lokal był wypełniony prawie po brzegi. Pomimo tego, po chwili oczekiwania, udało się dostać stolik. Po chwili pojawiła się karta dań ze znajomymi pozycjami (m.in. dziczyzna, warmińskie fraszynki i plińce, gęsina, ryby).
Zamówione dania, to tatar z gęsiny na przystawkę, pierogi z dzikiem i warmińskie fraszynki.
W oczekiwaniu na zamówione dania otrzymaliśmy czekadełko pod postacią kromek doskonałego w smaku świeżego chleba z masełkiem czosnkowym. Lekki minus za to, że masło nie było schłodzone. Zdecydowanie lepiej by wyglądało i smakowało. Biorąc pod uwagę, że lokal był pełny gości, co przełożyło się również na wydłużony czas oczekiwania na zamówione dania, chleba mogło być trochę więcej niż dwie kromki.
Na przystawkę zamówiłem tatar z gęsiny. Przyznam szczerze: pierwszy raz go jadłem wybierając zazwyczaj bardziej klasyczne wersje tego dania. Mięso było mocno doprawione czosnkiem i ziołami, a dzięki temu bardzo smaczne. Sporej wielkości porcje mięsa zos
Data wizyty piątek, 24 Lipiec 2015, 0:00Data dodania07.08.2015 22:42:16
AutorMałgorzata Sowinska
Lokal odwiedziliśmy z rodziną w trakcie wakacyjnego urlopu, zamówiliśmy golonkę i placki ziemniaczane - warmiński przysmak. W trakcie oczekiwania na zamówienie podano przepyszny chleb orkiszowy własnego wypieku z masłem czosnkowym. Na dania czekaliśmy bardzo krótko. Porcje były duże. Obsługa była bardzo miła i sympatyczna. Na miejscu można również zakupić chleb i wyroby regionalne. Gorąco polecam.!!!!
Wnętrze lokalu się nie zmieniło. Po kuchennych rewolucjach pozostały kolorowe pasiaste tapety oraz bardzo kolorowe ściany, które wnętrzu nadają bardzo ciepły i przytulny klimat. Wrażenie to potęguje kominek, znajdujący się w jednym z pomieszczeń oraz wystrój utrzymany w klasycznym stylu. Duże i ciężkie drewniane stoły, przykryte kolorowymi obrusami, stare lampy oraz mnóstwo starych zegarów. Dyskretna muzyka w tle. Przyjazna i bardzo dyskretna obsługa dopełniają całości.
W sobotnie popołudnie lokal był wypełniony prawie po brzegi. Pomimo tego, po chwili oczekiwania, udało się dostać stolik. Po chwili pojawiła się karta dań ze znajomymi pozycjami (m.in. dziczyzna, warmińskie fraszynki i plińce, gęsina, ryby).
Zamówione dania, to tatar z gęsiny na przystawkę, pierogi z dzikiem i warmińskie fraszynki.
W oczekiwaniu na zamówione dania otrzymaliśmy czekadełko pod postacią kromek doskonałego w smaku świeżego chleba z masełkiem czosnkowym. Lekki minus za to, że masło nie było schłodzone. Zdecydowanie lepiej by wyglądało i smakowało. Biorąc pod uwagę, że lokal był pełny gości, co przełożyło się również na wydłużony czas oczekiwania na zamówione dania, chleba mogło być trochę więcej niż dwie kromki.
Na przystawkę zamówiłem tatar z gęsiny. Przyznam szczerze: pierwszy raz go jadłem wybierając zazwyczaj bardziej klasyczne wersje tego dania. Mięso było mocno doprawione czosnkiem i ziołami, a dzięki temu bardzo smaczne. Sporej wielkości porcje mięsa zos